Polska: klasa robotnicza kontra „dobra zmiana”

Zdjęcie z CNN

Napisał M. Krakowski, sympatyk Przegrupowania Rewolucyjnego z Warszawy, listopad 2018

W tym roku minie trzeci rok od chwili, gdy skrajnie prawicowe Prawo i Sprawiedliwość (PiS) wygrało wybory parlamentarne w Polsce stając się pierwszą partią kapitalistycznej III Rzeczypospolitej, która ma w ręku zarówno prezydencję i Senat i Sejm (obie izby parlamentu) i zapewniają sobie bezwzględną większość, umożliwiając jej utworzenie praktycznie jednopartyjnego rządu.


Dojście PiS do władzy nastąpiło po 8-letnich rządach centroprawicowej, chrześcijańsko-demokratycznej Platformy Obywatelskiej (PO) i jej koalicjanta – Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) (partii polskiej drobnej burżuazji wiejskiej). Te lata, mimo propagandy sukcesu PO (szczególnie w 2014 r., w którym obchodziła 10. rocznicę wstąpienia do UE, a także 25. rocznicę kapitalistycznej kontrrewolucji w Polsce), zostały naznaczone przez surowe środki oszczędnościowe, prywatyzacje przedsiębiorstw publicznych i przemysłu (a także jego likwidacji) i szpitali, rosnącą biedę i bezrobocię, podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat, praktyczne wyeliminowanie 8-godzinnego dnia pracy i szerzenie się tzw. “umów śmieciowych” (umów o pracy bez bezpieczeństwa zatrudnienia, ubezpieczenia zdrowotnego, płatnego urlopu lub prawoado reprezentacji związkowej). Na początku 2015 roku doszło do strajku górników na Śląsku przeciwko zamknięciom kopalni. Strajkujący spotkali się z ostrzałem pociskami gumowymi wystrzelonymi przez policję.  W 2011 została zamordowana przez kamieniczników warszawska działaczka lokatorska Jolanta Brzeska, będąca ofiarą dzikiej reprywatyzacji mieszkań, a prokuratura najpierw prowadziła dochodzenie pod kątem samobójstwa, by potem je umorzyć W 2014 r. miała miejsce również afera podsłuchowa w którym ujawniono, że ktoś nielegalnie nagrywał prywatne rozmowy polityków (bardzo szczerymi i wulgarnymi komentarzami na przykład o politykach takich jak brytyjski David Cameron i sojuszach Polski) w restauracji i w willi byłego premiera Donalda Tuska (który w 2014 r. został przewodniczącym Rady Europejskiej). Początkowo miało to niewielkie polityczne konsekwencje, ale w 2015 r. nowe odkrycia dotyczące tej sprawy doprowadziły do ​​ponownego przetasowania gabinetu.

PO zdołała wygrać dwie kadencje z rzędu, ale wszystko, co mieli do zaoferowania, to to, że nie byli tacy jak prawicowe oszołomy z PiS (którzy już w latach 2005-07 sprawowali władzę). Ich samozadowolenie i arogancja były tym, co ich skazało (na początku 2015 roku, gdy zwycięstwo kandydata PiS na prezydenta Andrzeja Dudę dało przedsmak tego, co miało nadejść, ówczesny prezydent Bronisław Komorowski poparty przez PO na reelekcję zrzucił winę za swoją porażkę na „roszczeniową” młodzież, która nie docenia swojej “wolności” wygranej w 1989 r. i boi się podjąć jakiekolwiek ryzyko). Niezadowolone masy postawiły na reakcję, która wykorzystała demagogię społeczną, aby zobaczyć, czy może tym razem nie będzie lepiej (skoro PO nie może tego zrobić).

Prawo i Sprawiedliwość jest partią katolicką partią narodowo-konserwatywną kierowaną przez Jarosława Kaczyńskiego – o którym się mówi, że jest obecnie rzeczywistym władcą Polski, rządzącym swoją partią żelazną pięścią, a prezydent Duda i premier Beata Szydło, a teraz Mateusz Morawiecki to tylko jego marionetki – dla jakiś czas w pierwszym rządzie PiS służył jako premier, a jego zmarły brat bliźniak Lech był prezydentem Polski, który zginął w katastrofie lotniczej w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. (do dziś partia propaguje teorie obwiniające albo o rząd PO, albo Rosjan, sugerując nawet, że była to zabójstwo). Kaczyński jest populistą, który wykorzystał niezadowolenie robotników i ubogich (zwłaszcza biedoty wiejskiej) z 25 lat od przywrócenia kapitalizmu. Ale on, z całą pewnością, skierował to niezadowolenie w bardzo reakcyjne kanały. W kampanii wyborczej obietnice zwiększenia świadczeń dla dzieci (“500 złotych na każde dziecko”), opodatkowania banków lub obniżenia wieku emerytalnego z powrotem do 65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet połączono z nacjonalizmem i antyimigranckim rasizmem ( ale tak naprawdę nastrój ten zdominował całe wybory w 2015 r.) – sam Kaczyński podsycał obawy przed muzułmańskimi uchodźcami sprowadzającymi z sobą choroby i pasożyty (co przypominało nazistowską propagandę przeciwko Żydom), a jego partia była i jest zdecydowanie przeciwna planom relokacji/”kwot” uchodźców ze strony UE i Niemiec (PO początkowo twierdziła, że ​ przyjmie tylko około 60 rodzin, wszystkie chrześcijańskie, a następnie niechętnie zgodziło się przyjąć 7000 uchodźców bez takich rozróżnień, ale PiS oświadczył, że przyjmie nikogo). Partia ma też bliskie związki z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, katolickim księdzem, milionerem i potentatem medialnym (właścicielem ultra-katolickiego Radia Maryja i TV Trwam).

Nie można było oczywiście uwierzyć w demagogię społeczną PiS. Już kiedy rządzili w latach 2005-07, obniżyli podatki dla bogatych i wysłali policję przeciwko protestującym pielęgniarkom. Teraz wdrożyli swój flagowy program 500+, opodatkowali banki i przywrócili stary wiek emerytalny, ale oprócz tego, że są to skromne okruchy ze stołu, w tajemnicy zabierają pracownikom drugą ręką. W grudniu ubiegłego roku dokonano zmian w gabinetach, a Beata Szydło, kojarzona z 500+, została zastąpiona przez premiera Mateusza Morawieckiego, byłego bankiera BZ WBK i przewodniczącego Konfederacji Lewiatan (która od lat lobbuje na rzecz interesów wielkiego biznesu w polityce) z 33,5 miliona złotych na jego koncie. Ten kapitalista, który jest także dobrym katolikiem – w wywiadzie dla TV Trwam wkrótce po inauguracji powiedział, że marzył o “ponownej chrystianizacji” Europy – ostatnio odniósł sukces w stworzeniu w całej Polsce “specjalnej strefy ekonomicznej” ( powstały w Polsce 20 lat temu – w nich przedsiębiorcy są zwolnieni z płacenia podatku dochodowego, niektóre przepisy kodeksu pracy nie mają zastosowania, a agencje pracy tymczasowej mnożą się, utrudniając pracownikom organizację). Pomysł był chwalony przez szefa Agencji Rozwoju Przemysłu, powiedział, że spełnia wymagania biznesu. Nowa koncepcja programu emerytalnego PiS “Pracownicze Plany Kapitałowe” przyniosłaby korzyści przede wszystkim instytucjom finansowym, przesyłając na rynek finansowy 10-15 mld złotych z rocznych wynagrodzeń robotniczych i funduszy publicznych, a świadczenia przestałyby być wypłacane emerytom po ukończeniu 70 lat. Program mieszkaniowy “Mieszkanie +”, który miał dostarczyć 2-3 miliony tanich mieszkań do 2030 r., musi zakończyć się niepowodzeniem, ponieważ odbywa się w oparciu o rynek, poddając się łaskom deweloperów i sektora prywatnego – jak dotąd od czasu ogłoszenia programu zbudowano tylko 200-300, a do osiągnięcia tego celu potrzeba ręcznie 167-250 000. Nie mieści się w programie mieszkaniowym na podstawie znacjonalizowanej gospodarki planowej, czego przykładem była Polska Rzeczpospolita Ludowa, mimo biurokratycznej deformacji. Co więcej, najemcy w ramach tego programu mają zaakceptować ich eksmisję “na bruk” (bez przydzielania im mieszkań socjalnych), jeśli nie mogą już płacić, co zgodnie z prawem będzie wówczas “dobrowolnym opuszczeniem lokalu”, do którego najemca zgodził się przy podpisywaniu umowy najmu. Za zdeformowanego państwa robotniczego PRL nie było bezdomności, a mieszkanie nie było dobrem luksusowym.

Od czasu dojścia do władzy PiS, podobnie jak w latach 2005-07, skupił się na przejęciu wszystkich organów państwa i zbudowaniu autorytarnego reżimu. Ich inspiracją jest marszałek Józef Piłsudski, dyktator międzywojennej kapitalistycznej Polski, którego reżim brutalnie represjonował komunistów, robotników, chłopów i mniejszości narodowe. PiS przejął Trybunał Konstytucyjny, najwyższy sąd polski, określający konstytucyjność prawa, a także sądownictwo, prokuraturę i agencje wywiadowcze. W 2016 r. uchwalił tzw. ustawę “antyterrorystyczną”, która rozszerzyła uprawnienia policji i agencji bezpieczeństwa do inwgiilacji i zatrzymania oraz ograniczyła swobodę zgromadzeń. Mówi także o napisaniu nowej konstytucji, a Duda wzywa do konstytucyjnego referendum w sprawie 100. rocznicy polskiej niepodległości w tym roku. To, co mają w zanadrzu, można zobaczyć w ich projekcie konstytucji z 2011 roku, który obejmował zwiększenie władzy prezydenta i osłabienie roli Sejmu, zakaz aborcji, osłabienie separacji między Kościołem a państwem, a także karę śmierci .

Miały miejsce oczywiście represje przeciwko lewicy. Wkrótce po objęciu władzy przez PiS, w 2016 r. trzech członków (stalinowskiej) Komunistycznej Partii Polski (KPP) – zarejestrowanej partii działającej legalnie – zostało skazane na służbę społeczną za rozpowszechnianie treści “odwołując się bezpośrednio do komunistycznego systemu państwa jako a także marksizm i leninizm “, a od tamtej pory partia jest szykanowana. Teraz na celowniku prokuratury pojawił się portal pseudo-trockistowski (grantowski) „Władza rad”. Miał miejsce nalot policji na dom administratora i wszystkie jego urządzenia zostały skonfiskowane.

Nastąpił wzrost antymuzułmańskiego rasizmu i wszelkich przejawów ksenofobii (ludzie są atakowani nawet za mówienie po niemiecku na ulicach!). Zwycięstwo PiS rozochociło nacjonalistyczne, a nawet faszystowskie siły. Prawie nie ma dnia bez wieści o zbrodniach nienawiści, takich jak bicie ludzi, którzy mają po prostu ciemniejszą cerę (więc nie tylko ludzie z Bliskiego Wschodu, ale Romowie, narody kaukaskie, Południowi Europejczycy, Latynosi). Jest też anty-ukraiński sentyment, a w przeciwieństwie do muzułmanów w Polsce jest wielu imigrantów z Ukrainy, którzy są tanią siłą roboczą dla polskich kapitalistów. W ubiegłym roku w Warszawie faszystowski Marsz Niepodległości zgromadził 60 000 osób, obnoszących się z krzyżami celtyckimi i hasłami “Biała Europa braterskich narodów”, “Europa będzie biała lub stanie się pustkowiem”, “Każdy inny, wszyscy biali” i ” My chcemy Boga “. W styczniu 2017 r. małe mazurskie miasto Ełk było miejscem zamieszek przypominającymi pogrom po zabiciu Polaka przez tunezyjskiego sprzedawcę kebabu.

PiS sam podsyca takie reakcyjne nastroje i zachęca do tych tendencji. Są gotowi włączyć skrajnie prawicowe siły paramilitarne do tak zwanej Obrony Terytorialnej, wzorowanej na Gwardii Narodowej w USA Podobnie jak jej amerykański odpowiednik, byłaby wykorzystywana przeciwko wewnętrznemu, a nie zewnętrznemu zagrożeniu dla państwa. Z zadowoleniem przyjęli Marsz Niepodległości, a Morawiecki, ówczesny minister rozwoju, powiedział, że “haniebne” było, że w tym samym czasie w Warszawie odbył się antyfaszystowski marsz (w którym uczestniczyło w sumie 2500-5000 osób), być może zapowiadając przyszłe represje. W tym roku uchwalono niesławny projekt kryminalizujący wzmianki o polskim uczestnictwie w Holokauście, a także oskarżanie “polskie państwo i naród” o jakiekolwiek zbrodnie przeciwko ludzkości. Towarzyszyło temu wylewanie nienawiści Żydów. Antysemityzm jest tradycyjną bronią polskiej burżuazji, a także stalinowskiej biurokracji (w tym roku obchodzono 50. rocznicę wydarzeń z marca 1968 r.), przeciwko ruchowi robotniczemu i marksizmowi.

Tymczasem biskupi katoliccy naciskają, przy poparciu czołowych postaci PiS, na obalenie “kompromisu aborcyjnego” 1993 r., który zabrał prawo do aborcji na żądanie ustalone w zdeformowanym państwie robotniczym, dopuszczając to tylko w przypadku poważnego zniekształcenia płodu gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety lub jest wynikiem gwałtu i kazirodztwa. Chcą jej zakazać nawet w takich przypadkach. Plany te spotkały się z poważną mobilizacją ludową, która pokonała pierwszą próbę wprowadzenia takiego prawa – “Strajk Kobiet” i “Czarny Protest” przyciągnęły wiele uwagi za granicą. Jednak reakcja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Oprócz tych demonstracji przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji, miały miejsce inne masowe mobilizacje przeciwko środkom podjętym przez PiS, takim jak przejęcie Trybunału Konstytucyjnego, a teraz sądów. Ale organizacja je organizacją, taka jak Komitet Obrony Demokracji (KOD) i Obywatele RP (Obywatele RP), ma liberalną perspektywę polityczną, starąc się apelować do Unii Europejskiej o interwencję w celu obrony “demokracji” w Polsce i zorientowanej na wobec opozycji parlamentarnej – PO, a także bardzo pro-rynkowej, liberalnej partii Nowoczesna założonej w 2015 roku przez Ryszarda Petru, ucznia i asystenta Leszka Balcerowicza (polskiego ministra finansów w latach 90., który wdrażał niesławną „terapię szokową”), jak i byłego ekonomisty Banku Światowego, który przygotował pakiety oszczędnościowe dla Węgier – i są wspierane przez te strony. Ruchy te przemawiają w imieniu tych, którzy skorzystali na “transformacji ustrojowej”, jednym z ich haseł jest “niech będzie tak, jak było [do tej pory]” i nie przyciągają one młodzieży.

Nie ma oczywiście postępów w tych partiach i ich opozycji wobec PiS. Zarówno rząd, jak i opozycja oskarżają się nawzajem o “komunizm”, podkreślając reakcyjny klimat polityczny współczesnej Polski. Wygląda na to, że “widmo komunizmu” wciąż prześladuje polską burżuazję. Partie te nie traktują poważnie kwestii obrony demokratycznych praw. W istocie poparli oni na przykład ustawę “antyterrorystyczną”, z pewnym mimowolnym sprzeciwem wobec jej bardziej kontrowersyjnych środków. Prokurator, który prześladuje „Władzę Rad”, jest faworytem opozycji, który wypowiedział się w ubiegłym roku przeciwko upolitycznieniu prokuratury przez PiS. Nowoczesna w pewnym momencie zaproponowała zakazanie “organizacji anarchistycznych” obok rasistowskich.

Przewaga Kościoła katolickiego nie przyszła z PiS, ale została ponownie wprowadzona przez każdy rząd od 1989 roku, przywracając jej przywileje i własność. Niesławny poseł PO Niesiołowski (który jest także wielbicielem generała Franco) powiedział, że „najlepiej wydane pieniądze to pieniądze wydane na Kościół”. Za PO również można było być pozwanym “obrazę uczuć religijnych” (polska wersja prawa o bluźnierstwie). Jeśli chodzi o plany wprowadzenia zakazu aborcji, pod rządami PO liczba przeprowadzonych legalnych aborcji była już bardzo niska, ponieważ obowiązujące prawo nadal pozostawia lekarzowi opcję, aby jej nie wykonywał, jeśli “sumienie” mu na to nie pozwala. To jest rzeczywistość drakońskiego “kompromisu”, którego bronią. Jeśli chodzi o rasową, etniczną i narodową nienawiść, w 1996 r.  socjaldemokratyczny rząd przeprowadził masowe deportacje Romów. Faszyzm zaczął podnosić głowę już pod PO (w marcu niepodległości 2013 r. motłoch próbował podpalić skłot, w którym oprócz lewicowych aktywistów były eksmitowane rodziny z dziećmi) i najprawdopodobniej liderzy ultra-nacjonalistów byli już na w tym czasie powiązani tajnymi służbami. W 2014 r., w następstwie kryzysu ukraińskiego, zaczęto integrować również skrajnie prawicowe grupy paramilitarne z wojskiem. Za PO policja historyczna tzw. Instytutu Pamięci Narodowej również kultywowała takie siły i rehabilitowała ich reakcyjnych protoplastów, wymazując polską lewicę z historii lub oczerniając jej tradycje. To pod rządami PO-PSL i przy wsparciu prezydenta Komorowskiego ustanowiono Narodowy Dzień Pamięci  “Żołnierzy Wyklętych”  (nazw nadana antykomunistycznemu zbrojnemu ruchowi oporuw latach 1944-56, która zabiła lewicowców, żołnierzy Armii Czerwonej, Żydów ocalonych z Holokaustu i mniejszości narodowe, czyli chłopi, którzy po reformie rolnej otrzymali ziemię obszarników, ich kult jest jednym z centralnych punktów nowej fali polskiego nacjonalizmu), lejąc wodę na młyn środowisk faszystowskich.

Prawdziwa różnica między PiS a opozycją to polityka zagraniczna, która mniej lub bardziej jest odbiciem konfliktu który dzieli klasę rządzącą w Stanach Zjednoczonych. Jednak tym, co jest jeszcze bardziej absurdalne, jest to, że obaj zgadzają się, że głównym wrogiem jest Rosja – nie zgadzają się z kim współpracować przeciwko niej. Obie strony oddane są sojuszowi z  USA, ale PO i Nowoczesna, zwłaszcza od wyboru Trumpa kładą nacisk na ścisłą współpracę z Niemcami i UE. PiS chce polegać zarówno na amerykańskim sojuszniku, jak i na koalicji państw Europy Środkowej i Wschodniej przeciwko Rosji i Niemcom, wskrzeszając strategię „Międzymorza” Piłsudskiego (dziś nazywa się to “Inicjatywą Trójmorza”). jego szczytu w Warszawie w ubiegłym roku podczas jego pierwszej wizyty w Polsce). Tak więc, oprócz nawoływania się do “komunistów”, obie frakcje oskarżają się nawzajem o bycie „rosyjskimi agentami”, a opozycja mówi o tym, jak rząd podkopuje obronę Polski. Były minister spraw zagranicznych PO Sikorski ubolewał nad tym, że polskie F16 zaangażowane w operacje przeciwko państwu islamskiemu nie wzięły udziału w tegorocznym ataku powietrznym administracji Trumpa na Syrię. Tymczasem Polska szkoli saudyjskich pilotów, którzy bombardują cywilów w Jemenie (jest także “polski wątek” w odniesieniu do uzbrojenia w jakie wyposażonesą antyassadowskie bojówki dżihadystów w Syrii). Pod rządami PiS wojska NATO zostały rozmieszczone w Polsce, a Amerykanie rozpoczęli instalowanie systemu obrony rakietowej skierowanego przeciwko Rosji.

Tak więc, jak widzimy różnice między PiS a liberalną opozycją są w większości taktyczne. Zarówno PiS, jak i PO pochodzą od Solidarności, która była taranem kontrrewolucji w Polsce. PiS może teraz wypowiadać się w obronie ofiar kapitalistycznej restauracji, ale jest to zbyt złożone w zubożenie i ogólną katastrofę społeczną, która się wydarzyła. Bracia Kaczyńscy byli bliskimi współpracownikami Lecha Wałęsy, a Jarosław był szefem swojej prezydenckiej kancelarii w 1991 r., gdy Wałęsa nadzorował ataki na polskie masy pracujące. Teraz PiS denuncjuje Wałęsę jako “komunistycznego agenta”. Można powiedzieć, że kontrrewolucja pożera własne dzieci! PiS posługiwała się tematem morderstwa Brzeskiej i afery reprywatyzacyjnej jako kijem do uderzenia w PO-wską prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale proceder trwał już od 1989 roku, w tym w czasach kiedy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński, który nie mógł nie wiedzieć o tym co się działo.

Ich krytyka porządku po 1989 r. sprowadza się w ostatniej instancji do narracji, że polski “kapitalizm” został “zniekształcony” przez “komunistycznych agentów” w Solidarności, pracujących w zmowie z nomenklaturą, jak i zagranicznymi kapitalistami (być może także Żydami! ). Chcą zbudować “narodowy kapitalizm”, “naprawdę polski kapitalizm”. Wkrótce po mianowaniu Morawieckiego na premiera, Kaczyński powiedział, że chcą “drugiej fali polskiego kapitalizmu, a rząd Mateusza Morawieckiego ma temu służyć” (Morawiecki, nawiasem mówiąc, pracował wcześnie jako doradca premiera PO Tuska) .

Podczas gdy PiS wygrywał przez odwoływanie się do zdesperowanych robotników i rolników, którzy stracili na transformacji, jej rdzennym elektoratem jest drobnomieszczaństwo które chce odzyskać swoją “godność” kosztem zarówno klasy robotniczej, jak i ubogich, jak również “elit” definiowanych jako obcy kapitał i ci Polacy, którzy są z nim związani. Chce stać się prawdziwą polską wielką burżuazją zdolną do konkurowania z Niemcami.

Oprócz PiS, PO, Nowoczesnej i PSL w parlamencie istnieje “anty-systemowy” populistyczny ruch muzyka rockowego Pawła Kukiza, który jest równie reakcyjny jak PiS i okazjonalnie był jego sojusznikiem. Wśród osób, które trafiły do ​​Sejmu na listach Kukiza, byli członkowie Ruchu Narodowego  i Młodzieży Wszechpolskiej, którzy wkrótce w listopadzie 2015 r. zaprosili do Sejmu członków faszystowskiej Fuorza Nova we Włoszech. Innym z posłów Kukiza jest prawdziwy polski burżua Marek Jakubiak, który narzekał, że Polacy są tanią siłą roboczą dla Niemców, ale potem okazało się, że w swoim browarze płaci ludziom 1700 złotych, a stał się znany przede wszystkim ze swojej homo- i transfobii. Sam Kukiz stwierdził, że KOD jest finansowany przez “żydowskiego bankiera”.

“A co z lewica?”, można zapytać. Od czasu wyborów tradycyjna „lewa noga” polskiego kapitalizmu, eks-stalinowskiego, socjaldemokratycznego Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD), znajduje się poza parlamentem. SLD ma długą historię zdrady polskich robotników i ciemiężonych. Obniżył podatki dla przedsiębiorców, wycofał się z obietnic wyborczych zliberalizowania ustaw o aborcji, wprowadzi Polskę do NATO i imperialistycznej antyrobotniczej i antyimigranckiej UE, położył fundamenty pod “umowy śmieciowe”, wprowadziło eksmisje “na bruk”, prywatyzowało przemysł państwowy i przeprowadził inne ataki na klasę robotniczą, i, co nie mniej ważne, wziął udział w zbrodniczych wojnachnaa Bałkanach, w Afganistanie i Iraku, a także pozwolił na torturowanie ludzi w tajnych więzieniach CIA. To utorowało drogę dla pierwszego rządu PiS. Nigdy nie startował w wyborach ona na zasadzie niezależności klasowej, która gwarantowałyby mu krytyczne poparcie ze strony rewolucjonistów – w ostatnich wyborach była w koalicji z burżuazyjnymi Zielonymi, a także z liberalnym Twoim Ruchem. Obecnie Sojusz wlecze się w ogonie burżuazyjnej opozycji parlamentarnej, akceptując jej przywództwo, a w 2016 jego związkowe ramię OPZZ zaprosiło działaczy KOD na demonstrację pierwszomajową.

Nowopowstałą siłą na lewicy, która zabrała część lewicowych wyborców z SLD, jest partia Razem. założona na początku 2015 roku. Jest to burżuazyjna, populistyczna formacja  wzorowana na Syrizie i Podemos, która nawet nie składa gołosłownych deklaracji na rzecz socjalizmu i klasy robotniczej, i jest histerycznie antykomunistyczna. Mimo to, przerażeni prawicowcy nazywają ją “komunistycznym”, powołując się na takie postulaty, jak progresywny podatek dochodowy z 75% jako najwyższą stawką, a nawet domagają się jej delegalizacji. Razem oddane jesy NATO i UE, i jak wielu na polskiej lewicy ma obsesję na punkcie rzekomego zagrożenia “rosyjskiego imperializmu”. Podczas wizyty Trumpa w Warszawie w zeszłym roku zorganizowali protest, w którym oskarżono go o “powiązania z Rosją”, pocdzas gdy ten pobrzękiwał przeciwko niej szabelką ku uciesze polskiej burżuazji! Jeśli chodzi o oskarżenia o “komunizm”, program Razem to kapitalizm “z ludzką twarzą”, niemożliwy w momencie jego śmiertelnego kryzysu, jak pokazała grecka Syriza, która po dojściu do władzy w 2015 r. zdradziła swoje obietnice zakończenia środków oszczędnościowych, narzucając bardziej drastyczne, niż które początkowo odrzucali.

Co do bardziej radykalnej lewicy, mamy wspomnianą wcześniej partię komunistyczną, która jest nieudolną partią reformistyczną i nie zagraża polskiemu kapitalizmowi, który reakcjoniści chcą jej zakazać. Podczas gdy nawet zestalinizowana Partia Komunistyczna w latach 30. potrafiła podnieść hasło “Polskiej Republiki Rad”, dzisiejsza  KPP deklaruje, że chce po prostu “suwerennej  Rzeczypsopolitej”. Obecnie koncentruje się głównie na walce z “dekomunizacją” – usunięcie z nazw ulic nazwisk, wydarzeń, organizacji i dat związanych z reżimem komunistycznym, mających na celu wymazanie polskiej lewicy  historii i zmieszanie z błotem liderów rewolucyjnego marksizmu w Polsce porównując ich z nazistowskimi i stalinowskimi zbrodniarzami. Często celem „dekomunizacji” są pomniki żołnierzy Armii Czerwonej, którzy walczyli o wyzwolenie Polski od nazizmu. Oczywiście powinniśmy szanować ich walkę i poświęcenie i przeciwstawiać się usuwaniu tych zabytków, ale w takim przypadku można znaleźć wspólną płaszczyznę z reakcjonistami, którzy postrzegają Niemcy jako głównego wroga i pragmatycznie wsparliby Stalina jako ratującego “naród polski”. Czy rzeczywiście z „towarzyszami” ze stalinowskich służb bezpieczeństwa i służb wojskowych, którzy przedostali się do burżuazyjnej policji, agencji bezpieczeństwa i wojska oraz których „lewicowość” sprowadzają się do niejasnej nostalgii PRL, podczas gdy mogą oni przyjmować bardzo reakcyjne poglądy. Jednocześnie KPP zapomina o dumnych tradycjach walki klasowej proletariatu Zagłębia Dąbrowskiego, jego regionu bazowego. KPP,  co typowe dla stalinowców, jest podatna na frontyzm ludowy. Na przykład w wyborach w 2005 r. Działała w bloku z burżuazyjno-liberalną Partią Antyklerykalną, Zielonymi, Polską Partią Socjalistyczną, a także tzw. Polską Partią Pracy (którą wielu z reformistycznej lewicy było zauroczonych, w tym prawie wszyscy “trockiści”) – szowinistyczną, klerykalną, post-faszystowską formacją, która próbowała odnowić się jako socjaldemokraci, zatruwając robotników ekonomicznym nacjonalizmem.

Najbardziej znaczące organizacje rzekomo trockistowskie to cliffowska Pracownicza Demokracja; (PD), stowarzyszona z SWP (Wielka Brytania) i Alternatywa Socjalistyczna (AS), polska sekcja Taaffe’owskiego Komitetu na rzecz Międzynarodówki Robotniczej (CWI). Pracownicza Demokracja to w zasadzie socjaldemokraci, unikający odniesień do klasy robotniczej na rzecz “zwykłych ludzi”. Wezwali do głosowania na “Razem” w ostatnich wyborach, a czasem nawet nazywają ją “anty-kapitalistyczną” lub “partią socjalistyczną”. Alternatywa Socjalistyczna może być bardziej radykalnie brzmiąca – w dziale “Nasze postulaty” na ich stronie internetowej wzywają do takich rzeczy jak “uspołecznienie gospodarki; wprowadzenie systemu zarządzania z samorządem pracowniczym “i”demokratyczne planowanie gospodarki celem zaspokojenia potrzeb całego społeczeństwa i uratować planetę, a nie gromadzenia bogactwa przez garstkę kapitalistów “, ale pomijając kwestię państwa i władzy i kto realizowałby ich postulaty – ale wciąż nie jest rewolucyjna. Uważa, że ​​Razem może być czymś więcej niż teraz, wzywając do ją „przyjęcia programu antykapitalistycznego” i wspierając “radykalnych” elementów w partii przeciwko przywódcom. Chcą, aby była to nowa partia socjaldemokratyczna, w której mogliby dokonać „głębokiego entryzmu” i głosować na nią lojalnie, jak ich polityczni protoplaści z Militant Tendency robili to z brytyjską Partią Pracy.

A co z samą klasą robotniczą? Niestety, wciąż jest to głównie pod wpływem nacjonalizmu, rasizmu i religii. W latach 90. przeprowadzono w zasadzie pranie mózgu, a obecnie wielu z nich ma dość drobnomieszczański sposób myślenia, myśląc, że jeśli będą pracować wystarczająco ciężko, staną się bossami i będą pieprzyć innych, zamiast sami być ruchanymi. O swoje problemy obwiniali nie gospodarkę rynkową, lecz jej zniekształcenie przez „elity. Lewica została skompromitowana przez zdrady i zbrodnie stalinizmu i socjaldemokracji. Solidarność w sojuszu z rządem PiS robi wszystko, by powstrzymać pracowników. Są najbardziej ugodowymi ze związków zawodowych, wolą organizować pielgrzymki dla robotników do sanktuarium na Jasnej Górze i spotkania dla przedsiębiorców zamiast strajków. Ale inne nie są lepsze – nie bez powodu współczynnik uzwiązkowienia należy do najniższych w Europie. “Lewicowy” Ogólnopolski Związek Związków Zawodowych (OPZZ), powiązany z SLD, nie powiedział ani słowa o ostatnim udanym strajku metalowców w Niemczech, który wygrał im 28-godzinny tydzień pracy. Zarówno Solidarność, jak i OPZZ szukały w przeszłości pomocy ze strony UE, jej parlamentu i sądów zamiast mobilizować pracowników, jak to miało miejsce po wielkiej demonstracji związków zawodowych we wrześniu 2013 r., z której nic nie wynikło.

Ale, jak pisał Trocki 80 lat temu, prawa historii są silniejsze od biurokracji. PiS nie może rozwiązać problemów, które wyniosły je do władzy. Wydaje się, że polscy robotnicy, czujący się bardziej pewni siebie z powodu skromnych zdobyczy społecznych pod rządami PiS i obniżania bezrobocia, zaczynają się budzić i żądają wyższych płac. Pojawiło się więcej sporów pracowniczych, mimo że nadal rzadko powodują strajki. W ubiegłym roku miały miejsce protesty lekarzy rezydentów, a nawet strajki głodowe przeciwko niskiej płatności i niedofinansowaniu opieki zdrowotnej. Pracownicy poczty organizują się w skali kraju (rzekomo nawet z pracownikami ukraińskimi) przeciwko zarządowi poczty i istniejącym związkom zawodowym. Inicjatywa Pracownicza może się pochwalić zorganizowaniem pracowników w pierwszym w Polsce magazynie Amazon, który został utworzony w celu wykorzystania słabo opłacanej polskiej siły roboczej przeciwko pracownikom Amazona w Niemczech. Był przykład drobnego strajku lokalnego, który osiągnął zwycięstwo dzięki solidarności między polskimi i ukraińskimi robotnikami. W tym roku miał odbyć się strajk zaplanowany na maj przez robotników pod flagami przewoźnika PLL LOT. Ze względu na zdradę biurokratów Solidarności (a Jan Guz z OPZZ nie był lepszy, głosząc pojednanie), tak się nie stało, zamiast tego odbyła się msza święta dla pracowników i kierownictwa firmy. Pracownica, która był przywódcą niedoszłego strajku, została zwolniona, a nawet oskarżona o “terroryzm”. Ale to jeszcze nie koniec. Jak pewna stewardesa powiedziała dziennikarzowi lewicowego portalu Strajk.eu po tym spektaklu, “to jest wojna”.

Rząd chwali się cudem gospodarczym, tak jak i ten Tuska. Ale, jak zauważyli niektórzy eksperci w publicznym radiu w ubiegłym roku, kiedy rozmawiali o tym boomie, podczas gdy zyski rosły, poziom inwestycji nie. “Dobra zmiana” nie może uciec od sprzeczności kapitalizmu. Wraz z uchwaleniem przez Polskę ustawy o wielkiej “specjalnej strefie ekonomicznej”, Morawiecki dał sygnał, że jego rząd chce zwiększyć wyzysk polskiego proletariatu. Polska klasa rządząca niewątpliwie widzi załamanie się powojennego porządku geopolitycznego napędzanego kryzysem kapitalizmu i ma się uzbroić (pod PO budżet wojskowy osiągnął 2 procent PNB, podczas gdy PiS obiecał teraz podnieść ją do 2,5 do 2030 r.), aby przetrwać i realizować swoje interesy przeciwko Rosji i innym krajom, za które masy będą musiały zapłacić – a więc zbroi się również przeciwko nim. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby przygotować robotników do przyszłych bitew i wyjaśnić lekcje przyszłych i przeszłych niepowodzeń. Oznacza to, że nie może być ani patyczkowania się z reżimem Kaczyńskiego-Ziobry, ani „zwarcia szeregów demokracji”.

To, że PiS wciąż jest w stanie “manewrować” między klasami i odpierać niezadowolenie mas, pozornie dystansując się od “elit” w sposób pół-bonapartystyczny, jest wynikiem całkowitego politycznego bankructwa liberałów, którzy mieli do zaoferowania masy robocze tylko politykę “ciepłej wody w kranie” (osławione hasło Tuska), a przede wszystkim lewicy, głównie socjaldemokratycznego SLD. Dwukrotnie ludność pracująca zagłosowała na nie z powodu nostalgii za bezpieczeństwem socjalnym i ekonomicznym za stalinizmu, tylko po to, by się gorzko rozczarować, torując drogę do dojścia do władzy reakcji, w tym pierwszego rządu PiS w 2005 roku.

Mimo że komunizm został ogłoszony martwym w 1989 r., jak powiedzieliśmy, jego widmo nigdy nie zostało egzorcyzmowane, a wszystkie partie burżuazji obrzucają się wzajemnymi oskarżeniami o “komunizm” (a nawet TVP w „Wiadomościach” na dwustulecie urodzin Marksa uwżała za konieczne ostrzec przed jego „śmiercionośnymi”). Jak pisał Marks odnośnie do Francji w okresie bezpośrednio poprzedzającym dojście do władzy Ludwika Bonaparte “Republika socjalna pojawiła się jako fraza, jako proroctwo, u progu rewolucji lutowej. W czerwcu 1848 roku utopiono ją we krwi proletariatu paryskiego, ale nawiedza ona kolejne akty dramatu jak duch”(“Osiemnasty brumaire’a Ludwika Bonaparte”). Najwyraźniej klasa rządząca obawia się, że może stracić grunt pod nogami, a proletariat zostanie ponownie skierowany na rewolucyjną ścieżkę, widząc ruchy strajkowe nauczycieli w USA, pracowników kolei we Francji, hutników w Niemczech, pracowników Ryanair w  Europie lub ludowe rewolty w Iranie, Tunezji czy Maroku.

W polskim społeczeństwie panuje niezadowolenie, ale nie można znaleźć progresywnego ujścia. Liberalna opozycja i jej odpowiedniki ze względu na jej klasową naturę nie są w stanie zaapelować do klasy robotniczej, jedynej potężnej siły społecznej, która może walczyć o demokrację (Razem, ze swej strony, może zaoferować jedynie “dialog społeczny” i próbować rozjaśnić 7-godzinny dzień roboczy … przez petycje, które nie otrzymują wystarczającej liczby podpisów!). Podczas gdy według sondaży większość Polaków sprzeciwia się przejęciu przez PiS sądownictwa, nie chcą oni sprzymierzać się z opozycją w obronie “wolnych sądów” (które „przyklepały” niejedną eksmisję na bruk lub ogłaszają że praca bez umowy o pracę jest legalna).

Aby zerwać z błędnym kołem “centrowych” i “lewicowych” rządów torujących drogę rządom skrajnej prawicy – co jest zjawiskiem międzynarodowym, jak miało to miejsce w przypadku Partii Demokratycznej i administracji Trumpa w Stanach Zjednoczonych, PD i rządem Conte /Salviniego we Włoszech, SPÖ i rządem Kurza w Austrii, wkrótce może będziemy mogli dodać do tego PT i Bolsonaro w Brazylii – musimy zbudować nową siłę, partię polityczną, która ujawni społeczną demagogię PiS i uderzy nie tylko w zagranicznych kapitalistów ale także w hołubionej przez PiS burżuazji narodowej, zaproponuje program zmiany społecznej, który daleko wykroczy poza PiS-owskie resztki z pańskiego stołu, a także Polską Rzeczpospolitą Ludową (jednocześnie uznając jej osiągnięcia), na przykład przez ustanowienie demokracji robotniczej opartej na radach (sowietach), jak te stworzone w Rosji w 1917 r. i przez obronę wszystkich uciskanych i promowanie międzynarodowej solidarności klasy robotniczej.

Pod czerwonym sztandarem rewolucji socjalistycznej, nie pod flagą UE ani burżuazyjną konstytucją z 1997 r. – in hoc signo vinces! [“pod tym znakiem zwyciężysz”]